Polski Klub SkiTurowy

Ogólnopolski, nieformalny klub pasjonatów skialpinizmu, turystyki narciarskiej oraz freeride'u

Forum Polski Klub SkiTurowy Strona Główna -> Dyskusje-informacje-aktualne warunki -> Lawina w Tatrach Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następny
Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 
PostWysłany: Nie 21:12, 27 Mar 2011
wkg
domownik
 
Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 356
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz





KubaR napisał:

Nie do końca. Tym czym różni lawinę deskową od tzw. śniegu luźnego jest to, że przy lawinie deskowej rusza cała płaszczyzna śniegu naraz. Taka płaszczyzna złożona z jednej lub kilku warstw śniegu o wystarczającej spójności to własnie owa "deska", z tym, że może być nawet świeży lekko przewiany śnieg. Zwykle impuls wyzwalający jest w jej obrębie. Nie musi dojść do naruszenia pokrywy, wystarczy jej obciążenie.


OK. Czyli model domina jest do kitu.

KubaR napisał:

Zacznij tak:ne, fajnie
1. zobacz [link widoczny dla zalogowanych], zwróć uwagę na profil z liliowego i gąsienicowej, dodatkowo możesz oblookać obryw w tym [link widoczny dla zalogowanych]
2. Przypomnij sobie zdjęcia które prezentowali Ptica i Janek w tym wątku tudzież w wątku o warunkach w tatrach
3. Publikowany opis zdarzenia tzn. fakt, że lawina spadła z góry.
4. Taki hint: "zdalne wyzwolenie lawiny" (remote triggering).
i spróbuj to powiązać.
Kuba


Masz zaciecie dydaktyczne, fajnie : ))

Biuletyn pokazuje mniej wiecej to, co widzielm robiac przekroje ... warstewka lodu na grubej warstwie sniegu (w zaleznosci od miejsca przekroju bardziej lub mniej zwiazanego, na ogol bardziej), na tym pozniej nasypane i powoli sie wiarzace.


Na zdjeciach przekroju nie widze za duzo : (
Obryw z Koszystej chyba wlasnie sklada sie z tej warstwy nasypanej ze dwa tygodnie wczesniej na lod/szren + drugiej nawianej.

Remote triggering - cos o dziala przy lawinie wtrornej ... propagacja chyba - tak jak uprzednio napisalem - przenosi to fala wstrzasu.

Czyli - mowiac w skrocie - bylo mocno srednio, temperatura sprawila, ze stalo sie mocno h....wo, do tego ciezki nawiany snieg, wstrzas np od wbicia narty przed trawersem i poszlo.
Tak caly czas mysle. I na razie nic wiecej nie wymyslilem ; )

Tak nawiasem - to jest dyskusja troche obok tematu ... niezaleznie od przyczyn kazdy wczesniej czy pozniej wejdzie w taka h...nie z grzybnia.
Ja akurat zastosowalem zupelnie odmienna technike niz proba zrozumienia mechaniki warstw i przenoszenia impulsow wyzwalajacych lawine bez bezposredniego kontaktu. Zaptyalem TOPR-owca, nie polazlem tam, gdzie mi odradzil i zjechalem po stoku, ktory byl najmniej narazony na skok temperatury.
No, ale pewnie to niesportowe : ))

Witek


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 21:20, 27 Mar 2011
Dannsa
domownik
 
Dołączył: 16 Sty 2008
Posty: 224
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Skąd: Kraków





Ja może trochę spróbuję pospekulować Rolling Eyes: nie podoba mi się w tych komunikatach i wykopkach ta warstwa lodu na kilkudziesięciu cm na czym była słabo związana warstwa ziarnista z wierzchnią skorupą. Wygląda na to że trzymała to tylko ta skorupa z wierzchu. Czy jest zatem możliwe że całe pole śnieżne nad żlebem "wisiało" na tej twardszej, wierzchniej warstwie nieco lepiej zakotwiczonej w wąskim żlebie poniżej? I obciążenie tej warstwy w żlebie przez wchodzącą (trawersującą?) grupę spowodowało ze pojechała cała wierzchnia, sztywniejsza warstwa na całej długości żlebu wraz z polem ponad, uruchamiając wszystko aż do powierzchni zlodzonej?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 21:26, 27 Mar 2011
wkg
domownik
 
Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 356
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz





Dannsa napisał:
Ja może trochę spróbuję pospekulować Rolling Eyes: nie podoba mi się w tych komunikatach i wykopkach ta warstwa lodu na kilkudziesięciu cm na czym była słabo związana warstwa ziarnista z wierzchnią skorupą. Wygląda na to że trzymała to tylko ta skorupa z wierzchu. Czy jest zatem możliwe że całe pole śnieżne nad żlebem "wisiało" na tej twardszej, wierzchniej warstwie nieco lepiej zakotwiczonej w wąskim żlebie poniżej? I obciążenie tej warstwy w żlebie przez wchodzącą (trawersującą?) grupę spowodowało ze pojechała cała wierzchnia, sztywniejsza warstwa na całej długości żlebu wraz z polem ponad, uruchamiając wszystko aż do powierzchni zlodzonej?



: /

Ta warstwa lodu byla cienka ... obserwowalem ja jak narasta od cienia obawy ze bedzie szren do jakiejs centymetrowej grubosci prawie dzien po dniu przez jakies dwa tygodnie ... Chyba pudlo : (

Raczej po tym sie wlasnie zeslizgnely warstwy sniegu nasypanego na nia i troche ale slabo zwiazanego i ta druga, wierzchnia nawiana przez halny.
Slonce nagrzalo to co na lodzie/szreni lezalo, mogla sie pojawic warstewka wody i polecialo.

Witek


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 21:29, 27 Mar 2011
Dannsa
domownik
 
Dołączył: 16 Sty 2008
Posty: 224
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Skąd: Kraków





wkg napisał:
Raczej po tym sie wlasnie zeslizgnely warstwy sniegu nasypanego na nia i troche ale slabo zwiazanego i ta druga, wierzchnia nawiana przez halny. Slonce nagrzalo to co na lodzie/szreni lezalo, mogla sie pojawic warstewka wody i polecialo.

Dokładnie o to mnię chodzi.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 21:37, 27 Mar 2011
wkg
domownik
 
Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 356
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz





Dannsa napisał:
wkg napisał:
Raczej po tym sie wlasnie zeslizgnely warstwy sniegu nasypanego na nia i troche ale slabo zwiazanego i ta druga, wierzchnia nawiana przez halny. Slonce nagrzalo to co na lodzie/szreni lezalo, mogla sie pojawic warstewka wody i polecialo.

Dokładnie o to mnię chodzi.


Tak, jasne, niedoczytalem !
Jakos w pospiechu zrozumialem, ze piszesz, ze trzymal ten lod.

Zobaczymy co naczelny dydaktyk powie ; ))

W


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 22:02, 27 Mar 2011
KubaR
domownik
 
Dołączył: 05 Mar 2006
Posty: 1517
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 49 razy
Skąd: Rabka - Zdrój





No dobra pojedziemy po kolei Very Happy, tyle, że to są dywagacje oparte na ogólnie dostępnych materiałach.

wkg napisał:
Remote triggering - cos o dziala przy lawinie wtrornej ... propagacja chyba - tak jak uprzednio napisalem - przenosi to fala wstrzasu.


Nie chodzi o lawinę wtórną. "Zdalne wywołanie lawiny" oznacza, że impuls wywołujący był poza obrębem deski która ruszyła. Czasem może to być nawet ponad 300 metrów. Transmisja tego impulsu związana jest z zapdnięciem się słabej warstwy i rochodzeniem się fali ugięcia warstwy wyżej. Im grubsza słaba warstwa tym dla tego zjawiska lepiej przy czym najczęściej tą warstwę tworzy zasypany szron powierzchniowy, a potem kryształy o formach kanciastych i szron wgłębny. Jest to związane z tym, że w takim śniegu jest dużo powietrza pomiędzy ziarnami i może się to ładnie zapaść do znacznie mniejszej objętości. Identyczny efekt jest wtedy kiedy duże połacie śniegu zapadają się z charakterystycznym świszcząco dudniącym odgłosem i wydmuchnięciem powietrza na granicach peknięcia (wuuuump).

Cytat:

Biuletyn pokazuje mniej wiecej to, co widzielm robiac przekroje ... warstewka lodu na grubej warstwie sniegu (w zaleznosci od miejsca przekroju bardziej lub mniej zwiazanego, na ogol bardziej), na tym pozniej nasypane i powoli sie wiarzace.


Zobacz jak to wygląda, tak samo zresztą wyglądało w zdjęciach prezentowanych przez Tomka (Pticę) and consortes. Na jakiejś warstwie (na Hali grunt) leży śnieg gruboziarnisty (inaczej o formach kanciastych) przykryty czymś spójniejszym (na Hali jest to nawet lód). Skupmy się na tym śniegu gruboziarnistym - po temperaturze (np. z liliowego) widać, że był duży gradient, więc miał podstawy, żeby powstać, zresztą to co koledzy mieli na zdjęciach (szreń) też temu sprzyja. Jaka jest charakterystyka tegoż śniegu? Przedewszytskim są to kryształy które są ze sobą niezwiązane (mała twardość warstwy) i stosunkow duże, wiedząc jak powstają wiemy, że zwykle jest też dużo powietrza między nimi.

Jak to razem powiążemy to mamy warunki w których może następować propagacja taka jak opisana wyżej czyli obciążenie w jednym miejscu a deska całkiem gdzie indziej.

Wiążąc to z doniesieniami o tym, że lawina pojechała na nich z góry możemy podejrzewać, że właśnie mieliśmy do czynienia ze "zdalnym wywołaniem lawiny".

Teraz zastanówmy się dlaczego tak się dali wkręcić - przy czym nie rozmawiałem z nikim z uczestników więc to raczej dywagacje są.

Generalnie było mało śniegu i idąc po lesie raczej go za dużo nie mieli. Wchodząc w ten żleb niekoniecznie coś musiało wskazywać na jakieś dziwne warunki - patrząc na przekrój z Hali mogło być tak, że nawet jakichś szczególnego osiadania/zapadania nie było. Jak popatrzysz na obryw to widać nawiane ale ogólnie nie jest to jakoś wyeksponowane, abstrahując od tego, że to na taką "łachę" między piargami wygląda. Biorąc to razem do kupy to najprawdopodobniej było tak, że maszerowali do góry do momentu w którymś ktoś nie wlazł na na tyle grubą warstwę tego "cukru", że nastąpiło jej miejscowe zapadnięcie, propagacja fali i odpał znacznie wyżej w miejscu gdzie był dodatkowo doładowany mokry śnieg. Tyle, że było to klasyczne "wejście na minę".

Cytat:

Tak nawiasem - to jest dyskusja troche obok tematu ... niezaleznie od przyczyn kazdy wczesniej czy pozniej wejdzie w taka h...nie z grzybnia.

Być może, ale chyba lepiej zastanowić się czemu i jak w takie coś nie wleźć - wykorzystując w przyszłości. Tu najważniejszą lekcją może być podkreślenie i uświadomienie sobie, że wcale nie trzeba wejść w gówno, żeby ono na nas spadło. tzn. bywają warunki w których nie wchodzimy w nawiane i syf i w to co pojedzie ale nasza działalność może spowodować, że nam na łeb spadnie. Fakt, że jest to pułapka niezłego kalibru ale świadomość chyba ma sens?

Cytat:

Ja akurat zastosowalem zupelnie odmienna technike niz proba zrozumienia mechaniki warstw i przenoszenia impulsow wyzwalajacych lawine bez bezposredniego kontaktu. Zaptyalem TOPR-owca, nie polazlem tam, gdzie mi odradzil i zjechalem po stoku, ktory byl najmniej narazony na skok temperatury.

Można powiedzieć: i bardzo dobrze zrobiłeś. Tylko, że zupełnie inaczej wygląda nasze myślenie w "dorosłych" formacjach gdzieś wyżej, a inaczej praktycznie na pograniczu zalegania śniegu, lasu i kosówek. Gdzie nawet jakiegoś specjalnego "nawiania" się nie spodziewamy. To nie był teren ewidentny.

I dlatego ta lawina może wiele nauczyć, a moim zdaniem więcej o pułapkach właśnie. Ja w każdym razie wcale nie jestem przekonany, czy nie dałbym się tka samo wkręcić w tych warunkach.

Pozdrawiam,

Kuba


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 22:22, 27 Mar 2011
wkg
domownik
 
Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 356
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz





KubaR napisał:

I dlatego ta lawina może wiele nauczyć, a moim zdaniem więcej o pułapkach właśnie. Ja w każdym razie wcale nie jestem przekonany, czy nie dałbym się tka samo wkręcić w tych warunkach.

Pozdrawiam,
Kuba


: )

Przede wszystkim dzieki za poglebiona analize propagacji impulsu ... ta wypelniona powietrzem podstawa przenoszaca fale to superciekawa sprawa ...
Wyglada, ze mieli paskudnego pecha : (((

Ale - sam piszesz - moze dalbys sie wkrecic. Ja nie mam pojecia - ale chyba tez. Raz wlasnie w takim czyms wycofalismy sie ze zlebu na Walentkowym w kierunku Cichej ... ze 3 tygodnie wczesnej ... wtedy wlasnie tworzyla sie ta zapadajaca szren (z 1 cm) na miekkiej warstwie i sie obsralismy ze strachu.

Ok, a teraz jeszcze jedno pytanie. Bo chyba najwyzszy czas je zadac.
Jak sadzisz. Zyliby czy nie majac ABS ?

4 osoby do szukania, chwila potem TOPR, odleglosc bardzo bliska, zasypanie 1,5 m, brak uszkodzen mechanicznych (Kasiek napisala) zreszta tam w sumie nie bylo jakis megaskal. 20, najgorzej 30 min moze krocej z nadajnikami, do 2 godzin w 40 chlopa bez.
Tylko szczerze : )
Ja obstawiam, ze 95% przezyliby wszyscy.

Wiem, ze kolo ratunkowe nie zastapi umiejetnosci plywania, nigdy zreszta tak nie myslalem ale szczerze - kto z idacych w gory w pelni rozumie metamorfizm tego po czym idzie we wszystkich warstwach i za kazdym krokiem ?
Jedno jest pewne ... to promille nie procenty.
I nie wolno nie doceniac starej, dobrej reguly Pareto.

I jeszcze jedno: wiara w rozum to tez arogancja : )


Pozdrazwiam
Witek


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 22:31, 27 Mar 2011
Śmigacz
rozmowny
 
Dołączył: 16 Mar 2010
Posty: 51
Przeczytał: 0 tematów






KubaR napisał:
Śmigacz napisał:
Moim zdaniem tym pierwszym krokiem powinno być wyposażenie się w ABC. Nie mam tu oczywiście na myśli samego sprzętu ale także zdobycie podstawowej wiedzy pozwalającej na efektywne wykorzystanie ABC tj.: kurs lawinowy. Dopiero po zrobieniu tego pierwszego kroku można myśleć o pracy nad zwiększeniem wiedzy i doświadczenia podczas wycieczek, wyryp, wypraw w bliskie i dalekie góry, zgłębianie literatury oraz wymiana opinii na forum.


A nie uważasz, że nieco na odwrót? Tzn. kurs który podaje Ci podstawowe wiadomości o unikaniu zagrożenia, a do tego oczywiście ABC? Nie jest to wcale "subtelna" różnica - zobacz, że w twoim podejściu ABC jest substytutem wiedzy, a nie rezerwą jak nam wiedzy braknie. I o to cąły czas się tu pluję. Ja wiem, że to trudne - bo wtedy trza być znacznie bardziej płochliwym (nawet mając ABC) ale wg mnie jakby rozsądniejsze. No może mniej "męskie" Wink

Pozdrówka,

Kuba


Nie, nie uważam. Co wiecej, nie da się tego zrobic w proponowanej przez ciebie kolejności z prozaicznej przyczyny. Na kurs trzeba zabrać ze sobą ABC Wink

Problem wiedzy niestety jest nierozwiązywalny bo matka natura zawsze może stworzyć' taką kombinację warunków, której ani ja ani Ty byśmy nie wymyślili. Oczywiście fakt, że zawsze można znaleźć się w tym pechowym miejscu nie zwalnia z poszerzania wiedzy i prób interpretowania zastanych warunków. Należy jednak pamiętać, że to tylko próby, obarczone wielkim błędem.

Osobiście jestem szczęśliwym posiadaczem ABC i ABS. Nie zauważyłem u siebie objawów wzrostu 'męskości' w terenie z powodu detektora na piersi i ABSa na plecach. Wręcz przeciwnie, Każdy kolejny dzień spędzony w górach sprawia, że jestem troszkę mądrzejszy i bardziej bojaźliwy.

Pechowy dzień/czas/miejsce może trafić się każdemu. Ten oklepany frazes:

LAWINA NIE WIE, ŻE JESTEŚ EKSPERTEM.

mówi wszystko ucz się, rozwijaj ale zawsze bądź gotowy na najgorsze. A kiedy niespodziewana lawina 'obali ci się na głowę' (terminologia własna) możesz liczyć tylko na kolegów i sprzęt.

pz,
darek


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Śmigacz dnia Nie 23:00, 27 Mar 2011, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 22:36, 27 Mar 2011
wkg
domownik
 
Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 356
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz





KubaR napisał:
Tylko, że zupełnie inaczej wygląda nasze myślenie w "dorosłych" formacjach gdzieś wyżej, a inaczej praktycznie na pograniczu zalegania śniegu, lasu i kosówek. Gdzie nawet jakiegoś specjalnego "nawiania" się nie spodziewamy. To nie był teren ewidentny.

Pozdrawiam,
Kuba


Hmm ... Zawrat moze nie jest trudny ale to juz powyzej kosowki. Do dzis tam ludzie chodza i chyba nic nie zeszlo.
I - paradoksalnie - Alpy - tam chyba czesciej bywam - tam kazdy wlaciciel schroniska bardzo dokladnie, swiadomie i zyczliwie poinformuje o warunkach, jak nie wie to zaadzwoni, wyrysuje trase ... to tez jest jakas technika. Nadmiar szacunku dla wiedzy madrzejszych od siebie nigdy nie zaszkodzi.


KubaR napisał:

I dlatego ta lawina może wiele nauczyć, a moim zdaniem więcej o pułapkach właśnie.


Tak, to prawda. Glownie pokory. Tym razem jej zabraklo : (

Pozdrawiam
Witek

PS: Nie chcialbys troche poopierdalac praktycznie w Otztalu ?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 22:43, 27 Mar 2011
KubaR
domownik
 
Dołączył: 05 Mar 2006
Posty: 1517
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 49 razy
Skąd: Rabka - Zdrój





wkg napisał:

Przede wszystkim dzieki za poglebiona analize propagacji impulsu ... ta wypelniona powietrzem podstawa przenoszaca fale to superciekawa sprawa ...


Fale przenosi warstwa wyżej. Ta zrobiona z "rzadkich" ziaren to tylko umożliwia.

Cytat:

Wyglada, ze mieli paskudnego pecha : (((


Jeżeli ta interpretacja jest prawidłowa to mieli, niestety.

Cytat:

Ok, a teraz jeszcze jedno pytanie. Bo chyba najwyzszy czas je zadac.
Jak sadzisz. Zyliby czy nie majac ABS ?


ABS czy ABC? ABS w tkaiej sytuacji (coś spada z góry) wiele nie pomaga.

Co do ABC to nie wiem. Wszystko zależy od głębokości ułożenia, faktu istnienia lub przestrzeni powietrznej. Przy jej braku nie przeżywasz tych 30 minut, czasem nawet tych słynnych 15. Zwróć uwagę, że to wszytsko się sumuje nawet jeżeli błyskawicznie zostałaby namierzona 1 osoba to takie jej wykopanie żeby można było prowadzić działania medyczne to przy 4 osób jest 15 - 20 minut. Dopiero gdzieś w tym momencie znalazłby się TOPR czyli start odkopywania kolejnych (owszem tych zapewne równolegle) więc kolejna dwójka po jakichś kolejnych 10 - 15 minutach. Czyli w optymistycznym przypadku pierwsza osoba po jakichś 15, reszta w okolicach 35 - 40.

To wszystko raczej nie daje aż tak optymistycznego sądu jak Twój:
Cytat:

Ja obstawiam, ze 95% przeżyliby wszyscy.


Ja jestem dużo bardziej sceptyczny.

Cytat:

Wiem, ze kolo ratunkowe nie zastapi umiejetnosci plywania, nigdy zreszta tak nie myslalem ale szczerze - kto z idacych w gory w pelni rozumie metamorfizm tego po czym idzie we wszystkich warstwach i za kazdym krokiem ?


Dokładnie. Ale wiele rzeczy typu "rytuałów bezpieczeństwa", świadomości wkręcenia czy problemów z oceną może dać dystans. Wątek obok była dyskusja o Nivoteście - nawet przelecenie takich zapytań jak są w nim powoduje jakiś element oceny. Faktem jest, że warto się z nim głebiej zaznajomić. Z tym, że takie metody jak tenże Nivotest czy inne Stop or Go są często uznawane za zbyt restrykcyjne ale właśnie dla osób które nie są w danych górach na codzień raczej chyba sensowne?

Pozdrawiam,

Kuba


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 22:46, 27 Mar 2011
wkg
domownik
 
Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 356
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz





No to chyba wszystko zostalo juz napisane ...

Witek


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 22:49, 27 Mar 2011
KubaR
domownik
 
Dołączył: 05 Mar 2006
Posty: 1517
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 49 razy
Skąd: Rabka - Zdrój





wkg napisał:

I - paradoksalnie - Alpy - tam chyba czesciej bywam


mam wrażenie, że Alpy są w ogóle pod względem lawinowym łatwiejsze. łatwiej znaleźć warianty, łatwiej trzymać się pozalawinowych miejsc.


Cytat:

Tak, to prawda. Glownie pokory. Tym razem jej zabraklo : (


A nie uważasz, że nie tylko ofiarom?

Cytat:

PS: Nie chcialbys troche poopierdalac praktycznie w Otztalu ?


NA razie się leczę, nie pojechałem własnie w SIlvrettę. Może w kwietniu bryknę w Wysokie Taury, albo jak rychanie się przedłuży w okolicach poczatku maja gdzieś wyżej.

K.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez KubaR dnia Nie 22:49, 27 Mar 2011, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 22:58, 27 Mar 2011
wkg
domownik
 
Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 356
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz





[quote="KubaR"]
mam wrażenie, że Alpy są w ogóle pod względem lawinowym łatwiejsze. łatwiej znaleźć warianty, łatwiej trzymać się pozalawinowych miejsc.
Cytat:


Zdecydowanie. Tatry sa piekielnie niebezpieczne. Dlugo plasko a potem juz ruletka : /

[quote="KubaR"]
A nie uważasz, że nie tylko ofiarom?


Nie. Sorry. To forum dyskusyjne. A oceny sa niezbedne i ludzie myslacy maja nie tylko prawo ale i obawiazek oceniac. Po to wlasnie, by na swoj i innych uzytek wiedziec co jest dobre a co zle. Nie chce podgrzewac atmosfery wiec nie napisze juz nic wiecej o tym co sadze.


[quote="KubaR"]
NA razie się leczę, nie pojechałem własnie w SIlvrettę. Może w kwietniu bryknę w Wysokie Taury, albo jak rychanie się przedłuży w okolicach poczatku maja gdzieś wyżej.
/quote]

No Taury super. A Otztzal od 10 kwietnia jakby co. Poke sie nam popsul : ) ale to nie jest wcale przyczyna zaproszenia.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 23:00, 27 Mar 2011
Kasiek
domownik
 
Dołączył: 09 Lut 2010
Posty: 321
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Skąd: Kraków





Śmigacz napisał:
KubaR napisał:
Śmigacz napisał:
Moim zdaniem tym pierwszym krokiem powinno być wyposażenie się w ABC. Nie mam tu oczywiście na myśli samego sprzętu ale także zdobycie podstawowej wiedzy pozwalającej na efektywne wykorzystanie ABC tj.: kurs lawinowy. Dopiero po zrobieniu tego pierwszego kroku można myśleć o pracy nad zwiększeniem wiedzy i doświadczenia podczas wycieczek, wyryp, wypraw w bliskie i dalekie góry, zgłębianie literatury oraz wymiana opinii na forum.


A nie uważasz, że nieco na odwrót? Tzn. kurs który podaje Ci podstawowe wiadomości o unikaniu zagrożenia, a do tego oczywiście ABC? Nie jest to wcale "subtelna" różnica - zobacz, że w twoim podejściu ABC jest substytutem wiedzy, a nie rezerwą jak nam wiedzy braknie. I o to cąły czas się tu pluję. Ja wiem, że to trudne - bo wtedy trza być znacznie bardziej płochliwym (nawet mając ABC) ale wg mnie jakby rozsądniejsze. No może mniej "męskie" Wink

Pozdrówka,

Kuba


Nie, nie uważam. Co wiecej, nie da się tego zrobic w proponowanej przez ciebie kolejności z prozaicznej przyczyny. Na kurs trzeba zabrać ze sobą ABC Wink


A nieprawda. Ja wcale nie musiałam nic brać, moj instruktor wszystko przyniósł a bylo tego ze 3-4 różne zestawy (więc uczyłam się nie tylko używać różne pipsy, ale też kopać łopatą aluminiową i plastikową i rozkładać różne sondy) ale to myślę, że zależy od kursu. U Waldka Niemca dostajesz cały komplet i musisz go pilnować. Ewentualnie można sobie wypożyczyć coś na próbę. No i jednak najpierw kurs, a dopiero potem zakupy, bo wtedy wiesz co chcesz (no chyba , że znowu mi tu napiszecie, że jedyny słuszny detektor to Barryvox Pulse.... chociaż ja uważam, że nie ma sensu kupować czegoś, czego się nie umie obsługiwać.....nawet jeśli to jest słynny Barryvox) Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 23:05, 27 Mar 2011
ptica
domownik
 
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 182
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Skąd: Kraków





KubaR napisał:

Nie chodzi o lawinę wtórną. "Zdalne wywołanie lawiny" oznacza, że impuls wywołujący był poza obrębem deski która ruszyła. Czasem może to być nawet ponad 300 metrów. Transmisja tego impulsu związana jest z zapdnięciem się słabej warstwy i rochodzeniem się fali ugięcia warstwy wyżej.

Wlasnie tu jest cos, co mnie zastanawia - jaki wplyw na wyzwolenie sie lawiny, w takich warunkach, ma sztywnosc gornej warstwy sniegu? Moze to byc zarowno miekki snieg, moze byc szren lub lodoszren, jak i cienka, kilkucentymetrowa skorupa (ktora sie zapada pod butem, ale pod narta juz nie - taka jaka my mielismy, o czym wspominasz), ktora pod nartami sie nie zalamuje.
KubaR napisał:

Wiążąc to z doniesieniami o tym, że lawina pojechała na nich z góry możemy podejrzewać, że właśnie mieliśmy do czynienia ze "zdalnym wywołaniem lawiny.


To, przekladajac na warunki wtedy panujace, tlumacze sobie tak - przez obciazenie deski na dole (rylismy w tym sniegu calkiem solidnie) moglismy wywolac fale (poprzez te niestabilna warstwe, jak ja to nazywam - cukru), ktora znacznie wyzej, np na samej gorze Mnichowego, mogla spowodowac oberwanie sie nawianego tam sniegu. Rajt?

A tak na marginesie - ciesze sie, ze watek zdryfowal wreszcie na wlasciwe tory. Utrzymajcie go na nich...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 23:14, 27 Mar 2011
wkg
domownik
 
Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 356
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz





ptica napisał:

A tak na marginesie - ciesze sie, ze watek zdryfowal wreszcie na wlasciwe tory.


Nie jestem przekonany.

Witek


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 0:07, 28 Mar 2011
filias
domownik
 
Dołączył: 05 Kwi 2007
Posty: 127
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Skąd: WaWa





Panowie

fajnie, ze ta dyskusja doszła do jakiś sensownych wniosków (opisu KubaR o prawdopodobnych przyczynach i teoretycznym przebiegu lawiny) i to w dużej mierze dzięki Wkg, który mimo 'przeciwności' parł dalej by się dowiedzieć i pogłębić wiedzę.

KubaR chyba właśnie cały czas starasz się nam o tym powiedzieć by wiedzę zgłębiać, by się uczyć, szkolić, robić przekroje, analizować i trenować, ale obawiam się, że kilka mniej doświadczonych osób po przeczytaniu tego wątku może odnieść mylne wrażenie nt. ABC.

Czytając przez lata Twoje dotychczasowe wypowiedzi na tym forum miałem wrażenie, że podkreślałeś, poza posiadaniem wiedzy, wielką wagę do odpowiedniego sprzętu (ABC) oraz umiejętności jego wykorzystania. Z tego wątku obawiam się, że ktoś mógłby mieć inne odczucia, a jako że posiadasz autorytet może jednak warto żebyś podkreślił, dla tych którzy nie używają detektorów, sond i łopat, że jest to rzecz która może nas i innych uratować, że posiadanie takiego sprzętu jest obowiązkowe.
Bardziej doświadczeni wiedzą, że nie jest to receptą na bezpieczeństwo, że nie zawsze nam pomoże przeżyć, ale zwiększa szanse uratowania.
Wiadomo, że może nam spaść na głowę kamień i nic nam detektor nie pomoże, ale idąc w góry, tak jak poszła ta pechowa ekipa, należy mieć ze sobą ABC!

Nie zabierajmy sobie dodatkowych atutów na uratowanie. Tak samo ABS uratował już wiele żyć i podkreślajmy to żeby ludzie nie pisali, że wolą iść bez detektorów bo inni mogą nie wiedzieć jak ich używać... (sic!).

KubaR sam napisałeś, że weszli na minę i może Ty też być na nią wszedł będąc na ich miejscu. Pogłębianie wiedzy leży w naszym interesie i jest niejako obowiązkiem jeśli chcemy żyć, ale że spytam retorycznie czy jest chociaż jeden człowiek na świecie, który zna się na tyle na lawinach, że nie popełni błędu? Czy najlepsi ratownicy górscy nie giną co roku w alpach właśnie w lawinach pomimo swojej olbrzymiej wiedzy? To jest żywioł i nigdy nie zostanie ujarzmiony. Możemy go przez lata poznawać (oczywiście powinniśmy), unikać zagrożeń, ale i tak nas może dopaść, a wtedy ważne żeby mieć przy sobie ABC i człowieka, który będzie wiedział jak go użyć.

Każdy z nas powinien wiedzieć jakie ryzyko podejmuje bawiąc się w ten sport. Wiadomo, że najlepszy warun jest wtedy kiedy jest największe niebezpieczeństwo lawinowe, ale minimalizujmy ryzko. Róbmy wszystko co możliwe by zwiększyć nasze szanse.


pozdrawiam wszystkich
Filip


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 8:17, 28 Mar 2011
Ania Makowiecka
domownik
 
Dołączył: 15 Sty 2008
Posty: 814
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz





Dorzucę i ja swoje pięć groszy. Widziałam w swoim życiu wiele lawinisk - począwszy od osławionego Białego Jaru w Karkonoszach (wiele razy, wiele lat temu) a skończywszy ostatnio na Alpach. I mam pytanie: czy ktoś zna konkretny przypadek uratowania zasypanego dzięki piepsom, Lawinenball, ABS i co tam jeszcze? Przekonują mnie słowa Filipa, wyrwane z kontekstu, co prawda:

czy jest chociaż jeden człowiek na świecie, który zna się na tyle na lawinach, że nie popełni błędu? Czy najlepsi ratownicy górscy nie giną co roku w alpach właśnie w lawinach pomimo swojej olbrzymiej wiedzy? To jest żywioł i nigdy nie zostanie ujarzmiony. Możemy go przez lata poznawać (oczywiście powinniśmy), unikać zagrożeń, ale i tak nas może dopaść,

Pozdrawiam
Ania


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 8:41, 28 Mar 2011
wkg
domownik
 
Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 356
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz





Ania Makowiecka napisał:
Dorzucę i ja swoje pięć groszy. Widziałam w swoim życiu wiele lawinisk - począwszy od osławionego Białego Jaru w Karkonoszach (wiele razy, wiele lat temu) a skończywszy ostatnio na Alpach. I mam pytanie: czy ktoś zna konkretny przypadek uratowania zasypanego dzięki piepsom, Lawinenball, ABS i co tam jeszcze?
Pozdrawiam
Ania



Aniu !

Cóż za pytanie ? : ((

Przeczytaj sobie chocby o ostatniej lawinie w Szwajcari przedwczoraj- watek tu na forum, za peregrinem:
[link widoczny dla zalogowanych]

6 osób z 11-osobowej grupy pod przelecza Sw Bernarda wyciagnietych, jeden z nich zmarl.
Raczej w tym przypadku dzieki piepsom raczej niz "co tam jeszcze"
Wiele przypadków koleżeńskiej pomocy chocby w Tatrach.

Pytanie raczej powinno brzmiec:
"czy ktoś zna konkretny przypadek uratowania zasypanego przez sluzby lawinowe bez piepsa, Lawinenball, ABS i co tam jeszcze?"
Pewnie sie taki przypadek zdarzy, ale to chyba wyjatki.

Pozdrawiam
Witek


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 11:01, 28 Mar 2011
KubaR
domownik
 
Dołączył: 05 Mar 2006
Posty: 1517
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 49 razy
Skąd: Rabka - Zdrój





ptica napisał:

Wlasnie tu jest cos, co mnie zastanawia - jaki wplyw na wyzwolenie sie lawiny, w takich warunkach, ma sztywnosc gornej warstwy sniegu? Moze to byc zarowno miekki snieg, moze byc szren lub lodoszren, jak i cienka, kilkucentymetrowa skorupa (ktora sie zapada pod butem, ale pod narta juz nie - taka jaka my mielismy, o czym wspominasz), ktora pod nartami sie nie zalamuje.


Trochę inaczej: interesuje nas nie "górna" ale leżąca nad tą słabą i wchodząca z nią w interakcję. Generalnie z badań wynika, że aby taka propagacja na większą odległość miała miejsce ta warstwa musi być dość sztywna i (co jest w dużej mierze przyczyną sztywności) dość "stara". Jeżeli będzie miękka lub bardzo krucha fala nie poleci. Aby mogło nastąpić to zdalne odpalenie muszą być spełnione odpowiednie warunki. Kiedyś czytałem na ten temat fajną pracę magisterską (chyba B.Johnson "Remotely triggered slab avalanches").

To co szczególnie zwróciło moją uwagę to to:
Cytat:
z wątku "Tatry Warunki"
Szedlem pierwszy i wydawalo mi sie ze stok lekko faluje potem tapnelo. Drugi szedl Ptica i tez to slyszal.


Bo jakby to modelowe zachowanie jest.
Cytat:

To, przekladajac na warunki wtedy panujace, tlumacze sobie tak - przez obciazenie deski na dole (rylismy w tym sniegu calkiem solidnie) moglismy wywolac fale (poprzez te niestabilna warstwe, jak ja to nazywam - cukru), ktora znacznie wyzej, np na samej gorze Mnichowego, mogla spowodowac oberwanie sie nawianego tam sniegu. Rajt?


Rajt. Tyle, że rycie jest niepotrzebne wystarczy obciążenie i to co cytuję wyżej.

Cytat:
KubaR chyba właśnie cały czas starasz się nam o tym powiedzieć by wiedzę zgłębiać, by się uczyć, szkolić, robić przekroje, analizować i trenować, ale obawiam się, że kilka mniej doświadczonych osób po przeczytaniu tego wątku może odnieść mylne wrażenie nt. ABC.


Dlaczego mylne? Wszedzie piszę, ze dla mnie noszenie ABC nie podlega dyskusji. Natomiast chcę podkreślić, że ABC nie zapewnia bezpieczeństwa. Że każdą lawinę należy traktować jako śmiertelne niebezpieczeństwo, a ABC daje nam tylko dodatkowe szanse. Jak wielkie zależy to od wielu czynników: charakteru lawiny, tego czy mysmy na niej pojechali czy na nas spadła, tego jak głęboko byliśmy zasypani, ilu nas porwało, a ilu zostało, czy udalo nam się stworzyć przestrzeń powietrzną, itp. Tych czynników jest tak dużo, że nigdy nie da się powiedzieć "gdyby mieli ABC to by na pewno przeżyli". Nikt rozsądny nie powie to ABC jest niepotrzebne ale trzeba zdawać sobie sprawę z ograniczeń.

Według mnie to noszenie ABC, a wybór celów związku ze sobą nie mają (oczywiście w terenie potencjalnie lawinowym). Tzn. decyzję iść czy nie iść powinniśmy podejmować zapomniawszy o tym, że mamy ABC w plecaku (które oczywiście mamy). Oczywiście ocena ryzyka zawiera nie tylko ocenę stabilności śniegu i tego czy lawina zejdzie/nie zejdzie ale i kwestię potencjalnych zniszczeń, ale na etapie niezbyt zaawansowanym powinniśmy każde podejrzenie o lawinie traktować jak nasz koniec.

Masz zupełną rację, że błędy popełniają i bardzo doświadczeni ale im mniej mamy doświadczenia tym mniej powinniśmy być pewni czegoś takiego jak sprzęt.

I jeszcze jedno - póki nie mamy doświadczenia w konkretnych górach, należy również z pewnym dystansem podchodzić do przekrojów testów itp. Tutaj to parcie do tego by się inni (Witek) zastanowili nad mechanizmem wyzwolenia wynikało z tego, że często rzeczy które na pierwszy rzut oka wydają się oczywiste i łatwe do oceny jak się im bliżej przyjrzymy już takie nie są.

Kuba

P.S.
wkg napisał:
Nie. Sorry. To forum dyskusyjne. A oceny sa niezbedne i ludzie myslacy maja nie tylko prawo ale i obawiazek oceniac.

Forma, Witku, Forma. Czym innym jest stwierdzenie o błędzie, a czym innym o bezmyślności. Nie uważasz?

K.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 11:54, 28 Mar 2011
wkg
domownik
 
Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 356
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz





KubaR napisał:
wkg napisał:
Nie. Sorry. To forum dyskusyjne. A oceny sa niezbedne i ludzie myslacy maja nie tylko prawo ale i obawiazek oceniac.

Forma, Witku, Forma. Czym innym jest stwierdzenie o błędzie, a czym innym o bezmyślności. Nie uważasz?

K.


Przykro mi, niestety nie, nie uwazam.
Żeby nie budzic nadmiernych emocji - porównam do wypadku samochodowego.

Błędem jest złe oszacowanie przyczepności, błędem jest zle oszacowanie odleglosci (zmieszcze sie - nie zmieszcze sie), bledem jest niedostrzezenie innego auta w martwym polu, bledem jest niesprawdzenie poziomu plynu hamulcowego, bledem jest gwaltowne puszczenie sprzegla na oblodzonym zjezdzie gdy jestesmy na niskim biegu, bledem jest zla ocena zakretu i wypadniecie itd itp ...

Czym innym jest, gdy odbieramy auto z warsztatu blacharskiego zeby zawiezc je - tylko kawalek, noca, przeciez tu nikt nie jezdzi - do innego warsztatu zeby nam zrobili swiatla i hamulce. Jadac bez tych swiatel i hamulcow.
To przeciez tylko kawalek.
To głupota i bezmyślnośc. Jeżeli zaś na taki wyczyn pozwala sobie licencjonowany instruktor nauki jazdy ktory za nauke jazdy autem ma prawo pobierac oplaty - glupota i bezmyslnosc jest podwojna.

To raczej przemyslana opinia i trudno bedzie mnie naklonic do zmiany zdania. Rozumiem, ze trudno byloby sie z tym pogodzic osobom, ktore ofiary takiej kolizji drogowej znaly. Niemniej jednak koncentracja gupy na zapalaniu wirtualnych swieczek zamiast na refleksji bylo ponad moje sily. Zbyt to polskie, ta sklonnosc do wystawiania pomnikow ofiarom. Ja bym chcial wystawic pomnik TOPR-owcom ktorzy wreszcie moze kogos zywego z zasypania calkowitego dzieki ABC wyciagna. I ci ludzie mowia mi to samo.

Czy mozemy na tym zakonczyc ta etyczna, formalna czesc watku ? Zauwaz, ze nie wracam do niej od dawna nie chcac nikomu sprawiac przykrosci. Wiele osob wraca - ty w bardzo taktownej formie.

A z drugiej strony - nie mogl umknac twojej uwadze fakt, ze mimo podkreslania, trabienia o oczywistych oczywistosciach wiele osob wciaz nie chodzi ze sprzetem z ktorym chodzic powinna. I ktory w tych - chyba latwiejszych i bezpieczniejszych - Alpach uznany jest za obowiazkowy. W Vent przy jedynym wejsciu w doline prowadzaca do MB Hutte tuz za mostkiem stoi czujnik na ktorym mozna sobie sprawdzic dzialanie detektora. Jak nie dziala - pojawia sie napis HALT.
Tymczasem - czytajac ten watek - stwierdzam, ze nawet osoby duzo chodzace nie zdaja sobie sprawy, ze w pewnych przypadkach ten sprzet moze uratowac zycie. A spotykajac sie w gorach z innymi - widze, ze po prostu nie tylko nie maja ale i chyba miec nie beda.

Moze choc jedna osoba przemysli

Pozdrawiam
Witek



Witek


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 12:37, 28 Mar 2011
KubaR
domownik
 
Dołączył: 05 Mar 2006
Posty: 1517
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 49 razy
Skąd: Rabka - Zdrój





wkg napisał:

Żeby nie budzic nadmiernych emocji - porównam do wypadku samochodowego.


I właśnie tu według mnie popełniasz błąd.

Cytat:

Czym innym jest, gdy odbieramy auto z warsztatu blacharskiego zeby zawiezc je - tylko kawalek, noca, przeciez tu nikt nie jezdzi - do innego warsztatu zeby nam zrobili swiatla i hamulce. Jadac bez tych swiatel i hamulcow.


Bo odpowiednikiem ABC w samochodzie nie są hamulce i światła tylko poduszka powietrzna i pasy.

Obie te rzeczy nie zapewniają nam bezpieczeństwa tylko ewentualnie pomagają nam jak się coś już wydarzy.

Twój sposób myślenia (podobnie jak Śmigacza): mam prawojazdy od 2 miesięcy, rzadko jeżdżę w zimie, ale mogę się uczyć na górskiej zalodzonej drodze bo mam poduszkę, pasy czy ABS.

Nie tędy droga. Ćwiczenie w bezpiecznych warunkach, a potem dalej. Oczywiście uzywając zarowno poduszek pasów jak i ABC. Najlepiej to wszytsko pod opieką instruktora czy przewodnika, najlepiej wysokogórskiego. Tak z ciekawości ilu z forumowiczów którzy weszli w świat skiturowy w ciągu ostatnich 5 lat zrobiło swoje pierwsze wyjścia pod opieką np. przewodnika IVBV?

Cytat:

Niemniej jednak koncentracja gupy na zapalaniu wirtualnych swieczek zamiast na refleksji bylo ponad moje sily. Zbyt to polskie, ta sklonnosc do wystawiania pomnikow ofiarom.


Nie wystawiania pomników ale rzeczowej dyskusji. Gdzieś tam pisałeś o własnym doświadczeniu, jak to mówił mój nauczyciel górski jeszcze nabierzesz "tuszy i doświadczenia". Zwróć uwagę, że sam napisałeś "mieli pecha" - i to jest prawda, tyle, że ten pech w dużej mierze polegał na sumie drobnych błędów. Jednym z nich było nie wzięcie ABC (co można zrozumieć /ale nie pochwalać/ biorąc pod uwagę trasę jako mieli przejść), natomiast kolejne doprowadziły ich tam gdzie są. I nikt pomników ofiarom nie chce wystawiać bo nie ma powodów, natomiast trzeba się zastanawiać dlaczego tak się stało. Niestety, i to nie jest przytyk do CIebie, jednoznaczne oceny są charakterystyczne dla osób mniej doświadczonych, najczęściej świeżo po kursie czy pod wpływem autorytetów. Ci którzy mają dużo przełażone z reguły wypowiadają się ostrożniej.

Cytat:

Ja bym chcial wystawic pomnik TOPR-owcom ktorzy wreszcie moze kogos zywego z zasypania calkowitego dzieki ABC wyciagna.


Dzięki ABC to raczej nie służby górskie kogoś wyciągną tylko współtowarzysze. A clue jest w tym, żeby ani jedni ani drudzy nie mieli kogo wyciągać, albo raczej musieli to czynić jak najrzadziej.

Cytat:

Czy mozemy na tym zakonczyc ta etyczna, formalna czesc watku ? Zauwaz, ze nie wracam do niej od dawna nie chcac nikomu sprawiac przykrosci.


Wydaje mi się, że to nie jest tylko etyczna. To jest to o czym koledzy pisali - na ABC się po prostu łatwiej skupić, opanowac go jest stosunkowo prosto. I teraz między innymi dlatego tak silnie ten problem podkreślasz, bo mam wrażenie, gdyby Ci odebrać wiarę w ABC zostałbyś z jeszcze większą świadomością zagrożenia.

Cytat:

I ktory w tych - chyba latwiejszych i bezpieczniejszych - Alpach uznany jest za obowiazkowy. W Vent przy jedynym wejsciu w doline prowadzaca do MB Hutte tuz za mostkiem stoi czujnik na ktorym mozna sobie sprawdzic dzialanie detektora. Jak nie dziala - pojawia sie napis HALT.


I co z tego? Statystyki wykazują że w zalezności od kraju od 40 do 60% ludzi chodzi BEZ. To nie tylko nasza specjalność.

Jak dla mnie nie ma dyskusji, że sprzęt ten jest obowiązkowy. Ale cały czas mi chodzi o akcent ciężkości - mówiąc w stylu prawnym problemem jest sam fakt wypadku lawinowego, a brak ABC jest "okolicznością obciążającą", a nie na odwrót.

Pozdrawiam,

Kuba


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 13:08, 29 Mar 2011
jarodar
domownik
 
Dołączył: 30 Paź 2006
Posty: 944
Przeczytał: 6 tematów

Pomógł: 16 razy
Skąd: Sandomierz/Warszawa





I ja się bardzo ciesze że ta akademicka dyskusja doszła do takiego punktu. Ja przynajmniej wynoszę z niej dużo...
Zakładając, że analiza Kuby jest trafna, wygląda na to, że taka mina może być bardzo głęboko ukryta i bardzo trudna do odnalezienia...
Wypada podziękować Kubie, że mu się chciało...ja myślę, że dzięki niemu wielu z nas zastanowi się dwa razy...przynajmniej przez jakiś czas biorąc na wzgląd psychologiczny aspekt sprawy:)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 13:15, 29 Mar 2011
wkg
domownik
 
Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 356
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz





KubaR napisał:

Bo odpowiednikiem ABC w samochodzie nie są hamulce i światła tylko poduszka powietrzna i pasy.


OK, ale nie czepiajmy się przykładów. Jezdzisz bez pasów ?

KubaR napisał:

Twój sposób myślenia (podobnie jak Śmigacza): mam prawojazdy od 2 miesięcy, rzadko jeżdżę w zimie, ale mogę się uczyć na górskiej zalodzonej drodze bo mam poduszkę, pasy czy ABS.


No to gdzie ja mam sie uczyć ? Jle razy mozna starą nartostradą do Murowańca ? I w którym dniu można już wyżej ?

Chyba oceniasz niesprawiedliwie ... raczej "mam prawojazdy od 2 lat, czesto jeżdżę w zimie, ale jezeli juz jeżdze na górskiej zalodzonej drodze to mam poduszkę, pasy i ABS". Odnosze wrażenie, że troche zrównałeś popularyzacje ABC z zaniedbywaniem nauki i nieostrożnością. Cóż, moja osoba ma tu najmniejsze znaczenie wiec nie bede przekonywał ale rozumiem co chcesz przekazać. Świat pelen jest szaleńców którzy myśla, że sprzet ich uratuje ...

KubaR napisał:

Tak z ciekawości ilu z forumowiczów którzy weszli w świat skiturowy w ciągu ostatnich 5 lat zrobiło swoje pierwsze wyjścia pod opieką np. przewodnika IVBV?


Jednego możesz dopisać. Pierwsze dwie tury w Zako - Murowaniec potem Kondratowa i Goryczkowa, trzecia - Kalkbretterkopf w Taurach.

KubaR napisał:

Niestety, i to nie jest przytyk do CIebie, jednoznaczne oceny są charakterystyczne dla osób mniej doświadczonych, najczęściej świeżo po kursie czy pod wpływem autorytetów. Ci którzy mają dużo przełażone z reguły wypowiadają się ostrożniej.


Gorliwość neofity : )
Oczywiście masz racje.
Ale - ja jestem prostolinijnym inżynierem. Zauważ, że proste podstawowe prawdy i zasady nawet obarczone pewnym błędem, uproszczeniem czesto o wiele lepiej się częto sprawdzają niż wyrafinowane modele.

Weź choć ten przypadek. Po długich dyskusjach z dużym prawdopodobieństwem poznaliśmy model sytuacji który przedstawiłeś.
Przekładając trochę na góralski - myśleliśmy, że jest prze.....ne (lawina może być "podcięta" z dołu) a okazało się, że jest jeszcze bardziej prze.....ne - w sprzyjających warunkach lawina może być wyzwolona zewsząd i jest na to nawet madra angielska nazwa.
Czyli generalnie - efekt motyla. Jakby ktos nie wiedział - pierdniecie motyla na polkuli poludniowej moze wywołać lawine na Szpiglasowej.
Sam piszesz, że moglbys sie naciać.
Nie sadze, zeby nawet po lekturze tego watku wiekszosc skiturowcow byla w stanie skutecznie zastosowac nabyta wiedze w praktyce. To raczej ziarnko piasku w - moze nie plazy - ale jednak piaskownicy.

Nie zrozum, ze pragne ABC zastapic wiedze, praktyke i doswiadczenie + rozum i odpowiednie cechy psychiczne + niezbedna doze szczescia. Ale z wiedza lawinowa jest tak, że nie posiadzie sie jej nigdy do konca. Tu wymagany jest czas, odpowiednia ilość doswiadczen - swoich i cudzych, przemyslenia, iles tam niebezpieczenstw uswiadomionych przed i po fakcie. Nie mozna w rok, dwa uczac sie 8 godzin dziennie nabyc niezbednych odruchów.
To tak jak z ciaza ... 9 kobiet nie urodzi w rok.

A ABC mozna po prostu kupic i po szkoleniu - w miare sensownie uzywac. Pewnie mnie za to odsadzisz od czci i wiary ale te nowoczesne zabawki (mam pulsa) sa tak intuicyjne, ze zwykla umiejetnosc podazania najpierw zygzakiem, potem za strzalka a potem krzyz i sonda w stopniu umozliwiajacym w miare skuteczne - moze nie tak szybkie ale jednak - dzialanie - nabywa sie po kilku testowych poszukiwaniach piepsa zakopanego w plecaku przez kolege.

KubaR napisał:

Dzięki ABC to raczej nie służby górskie kogoś wyciągną tylko współtowarzysze. A clue jest w tym, żeby ani jedni ani drudzy nie mieli kogo wyciągać, albo raczej musieli to czynić jak najrzadziej.


W odniesieniu do smutnego tematu watku - jeszcze jednej ważnej rzeczy nie wiemy. Mianowicie, czy wydobyci wciaz żyli.
Wiadomo, że szansa przezycia spada znacznie bardziej niz liniowo z czasem. Skrocenie 3-4 razy czasu odkopania powiekszyloby szanse przezycia co najmniej 10 krotnie.
Mam nadzieje, ze wczesniej czy pozniej sie tego dowiemy.

KubaR napisał:

I teraz między innymi dlatego tak silnie ten problem podkreślasz, bo mam wrażenie, gdyby Ci odebrać wiarę w ABC zostałbyś z jeszcze większą świadomością zagrożenia.


Hmmm ... pewnie masz wiecej wiedzy o psychologii turowcow ... mi sie trudno wypowiadac bo nikt mi jeszcze nie odebral : )
Na pewno ze swiadomoscia mniejszej szansy na przezycie.

Ale - nie moge sie powstrzymac ... nie moge pojac dlaczego z faktu, że ktoś zachwala golonke wnosisz, ze nie moze patrzec na lody z bakaliami ?
Czasem mysle, ze to kwestia instynktu polemicznego, bo generalnie to nie masz podstaw.

KubaR napisał:

I co z tego? Statystyki wykazują że w zalezności od kraju od 40 do 60% ludzi chodzi BEZ. To nie tylko nasza specjalność.


To znaczy, że tam tez powinni trabic o koniecznosci chodzenia z ! : )
Ale to inna mentalnosc, tam by wystarczylo wprowadzic zapis w z UNIQUA ktora ubezpiecza czlonkow OEAV i by sie przezbroili w dwa tygodnie.
U nas tak latwo nie pojdzie ...

KubaR napisał:

Jak dla mnie nie ma dyskusji, że sprzęt ten jest obowiązkowy. Ale cały czas mi chodzi o akcent ciężkości - mówiąc w stylu prawnym problemem jest sam fakt wypadku lawinowego, a brak ABC jest "okolicznością obciążającą", a nie na odwrót.

Co do tego przeciez od dawna panuje powszechny consensus.

Pozdrawiam,
Kuba


Pozdrawiam
Witek


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 17:33, 29 Mar 2011
maciejka
domownik
 
Dołączył: 27 Sty 2007
Posty: 225
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Skąd: Warszawa





@wkg, @kubar: jak już złapaliście ze sobą kontakt to wyszło ciekawie. Gratuluje cierpliwości i uporu. Dobry poziom.

Mam takie pytania:
Czy wiadomo że to była lawina wyzwolona na odległość czy to tylko spekulacje? Złapała ich w żebie który "przecinali" czy którym podchodzili, czy w ogóle byli w żlebie? Jakie było nachylenie miejsca w którym się znajdowali w momencie wypadku?

Przewija się temat przekrojów. Z kursu instruktorskiego wyniosłem przekonanie, że "na poziomie turystycznym" w górach w których są dostępne komunikaty lawinowe trzeba się nimi kierować + stosować różne metody redukcji ryzyka(munter, stoporgo, itp). Przekrojów nie warto robić bo są czasochłonne i trudne w interpretacji(tzn z punktowego przekroju trudno wnioskować o stabilności całego stoku, o rejonie nie wspominając) w praktyce nie wnoszą nic ponad to co jest w komunikacie lawinowym. To się zgadza z moim własnym doświadczeniem: jeśli byłem już na tyle niepewny żeby zadawać sobie trud kopania uczciwego(musi być głęboki) przekroju to po dokonaniu testu dalej nie byłem pewien czy iść czy nie. Czy coś się zmieniło w wytycznych?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 18:06, 29 Mar 2011
KubaR
domownik
 
Dołączył: 05 Mar 2006
Posty: 1517
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 49 razy
Skąd: Rabka - Zdrój





wkg napisał:

OK, ale nie czepiajmy się przykładów. Jezdzisz bez pasów ?

Czasem, a zdarzało się nawet z otwartymi drzwiami coby szybciej wyskoczyć Very Happy

Cytat:

Skrocenie 3-4 razy czasu odkopania powiekszyloby szanse przezycia co najmniej 10 krotnie.


Nie wiemy i trudno będzie coś kiedykolwiek wnioskować.
Cytat:

Mam nadzieje, ze wczesniej czy pozniej sie tego dowiemy.


Zobacz jak bardzo chcesz, żeby tak było, w ilu Twoich postach się to przewija. Spokojnie je przejrzyj. Nie daje Ci to do myślenia?
Cytat:

Ale - nie moge sie powstrzymac ... nie moge pojac dlaczego z faktu, że ktoś zachwala golonke wnosisz, ze nie moze patrzec na lody z bakaliami ?
Czasem mysle, ze to kwestia instynktu polemicznego, bo generalnie to nie masz podstaw.


To nie instynkt polemiczny, niżej wyjaśnię. Chodzi mi o to co się w Twoich postach przewija:
Ponieważ mam małą(mniejszą) wiedzę to mogę popełnić błąd a wtedy ABC mi da duże szanse.

Ja proponuję co innego:
Mam ABC bo to jest moja ostatnia deska ratunku jakby niedaj boże coś się stało. Chodzę tak by za wszelką cenę błędu nie popełnić pomimo, że mam małą (mniejszą) wiedzę.

Róznica jest może subtelna ale chodzi mi o to zaakcentowanie oddzielenia jednej decyzji od drugiej.

Cytat:

KubaR napisał:

Jak dla mnie nie ma dyskusji, że sprzęt ten jest obowiązkowy. Ale cały czas mi chodzi o akcent ciężkości - mówiąc w stylu prawnym problemem jest sam fakt wypadku lawinowego, a brak ABC jest "okolicznością obciążającą", a nie na odwrót.

Co do tego przeciez od dawna panuje powszechny consensus.


Wiesz, że praktycznie pierwszy raz, bezwarunkowo przyznałeś mi w tym względzie. Czyli jednak moja upierdliwość, starego, chorego człowieka na coś się przydaje.

A teraz dlaczego tak podkreślam tą różnicę w podejściu. Mając jakieś niewielkie doświadczenie szkoleniowe sposób myślenia ok tórym mówię widziałem wielokrotnie u "młodych". U większości to przechodzi po jakimś czasie, z reguły wymaga to większego otrzaskania. Być może ja reaguję alergicznie ale jeden z tych "młodych" zginął kilka lat temu w lawinie zresztą. Mając ABC.

Kuba


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez KubaR dnia Wto 18:07, 29 Mar 2011, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 18:26, 29 Mar 2011
KubaR
domownik
 
Dołączył: 05 Mar 2006
Posty: 1517
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 49 razy
Skąd: Rabka - Zdrój





jarodar napisał:
być bardzo głęboko ukryta i bardzo trudna do odnalezienia...

Nie bardzo głęboko. Musi być na tyle płytko, żeby człowiek na nią oddziaływał, ale o tym za chwilę.

maciejka napisał:
Czy wiadomo że to była lawina wyzwolona na odległość czy to tylko spekulacje?

Raczej wiadomo tzn. nie ma "oficjalnego" potwierdzenia ale okoliczności na to wskazują. Problemem jest to, że nie ma przekrojów (a przynajmniej ja nie miałem dostępu) - przyszło gigantyczne ocieplenie z deszczem.
Cytat:

Złapała ich w żebie który "przecinali" czy którym podchodzili, czy w ogóle byli w żlebie?

Byli w żlebie którym podchodzili do góry.

Cytat:

Przewija się temat przekrojów. Z kursu instruktorskiego wyniosłem przekonanie, że "na poziomie turystycznym" w górach w których są dostępne komunikaty lawinowe trzeba się nimi kierować + stosować różne metody redukcji ryzyka(munter, stoporgo, itp).

Tak, masz rację, ale warto czasem w śniegu zagrzebać, zwłaszcza jak nas coś zastanowi, czy dla takiego ogólnego oglądu. Do tego dochodzi element gór: Tatry są na tyle małe, że tak naprawdę są trudne w tym względzie, stosowanie Stop or Go czy pokrewnych jest na tyle restrykcyjne, że może nam wyłączyć całość z działania. Na nieco wyższym stopniu zaawansowania "własne niuchanie" może nam dużo pomóc. Ale zawsze pytanie "czy już mamy na tyle wyczucia" może być nierozstrzygnięte. Ja np. w Tatrach mam na tyle małe, że staram się poddawać restrykcjom.

Cytat:

Przekrojów nie warto robić bo są czasochłonne i trudne w interpretacji(tzn z punktowego przekroju trudno wnioskować o stabilności całego stoku, o rejonie nie wspominając) w praktyce nie wnoszą nic ponad to co jest w komunikacie lawinowym.

Głownie chodzi o trudność w uogólnieniu tego co zobaczymy - żeby to zrobić trzeba mieć doświadczenie w górach, szczególnie tych w których jesteśmy. Ale wynik przekroju może nam dać sygnał alarmowy i dlatego j.w.

Cytat:

To się zgadza z moim własnym doświadczeniem: jeśli byłem już na tyle niepewny żeby zadawać sobie trud kopania uczciwego(musi być głęboki)


Czemu musi? Czy jeżeli dokopiesz się do gówna na 20 cm to pancerne warstwy niżej Ci dużo wniosą? Owszem niżej też może być przerąbane. I co to znaczy głęboki? Tak polowo to kopiemy do circa 1.5m, poniżej wpływ jadącego (płynnie, nie upadające i nie skaczącego) i idącego narciarza praktycznie zanika. To też jest kwestia głębokości owych warstw z propagacją możliwą.

Pozdrawiam,

Kuba

P.S. już to pisałem:
nasuwa taki cytacik:
"If you are so uncertain about the stability of the slope that you feel the need to dig a snow pit, then you already have your naswer - don't ski!" Jimmy Oden, Freeskiing.
Very Happy
K.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez KubaR dnia Wto 18:30, 29 Mar 2011, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 18:33, 29 Mar 2011
Dannsa
domownik
 
Dołączył: 16 Sty 2008
Posty: 224
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Skąd: Kraków





KubaR, jak uważasz, gdzie leżał bardziej punkt ciężkości:
-w tym że ta "mina" była tak zamaskowana że nie do zauważenia?
-czy raczej w tym że lajtowe okoliczności uśpiły czujność?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 18:39, 29 Mar 2011
KubaR
domownik
 
Dołączył: 05 Mar 2006
Posty: 1517
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 49 razy
Skąd: Rabka - Zdrój





Dannsa napisał:
KubaR, jak uważasz, gdzie leżał bardziej punkt ciężkości:


Na moje wyczucie, ale podkreślam, że nie mialem kontaktu z żadnym uczestnikiem wycieczki:

1. czy raczej w tym że lajtowe okoliczności uśpiły czujność?
2. w tym że ta "mina" była tak zamaskowana że nie do zauważenia?

Ale bardzo trudno oddzielić jedno od drugiego. Pewnikiem coś jeszcze miało wpływ np. tzw "expert halo".

Generalnie mam takie złe przeczucie, że jakbym tam wlazł to mógłbym tak samo skończyć. Co jakby potwierdza tezę, że gówno wiem na ten temat.

Kuba


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 19:20, 29 Mar 2011
wkg
domownik
 
Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 356
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz





KubaR napisał:

Zobacz jak bardzo chcesz, żeby tak było, w ilu Twoich postach się to przewija. Spokojnie je przejrzyj. Nie daje Ci to do myślenia?


Tak, chce. Z dwoch powodów.
1) Zwykla ludzka nadzieja, ze ten caly drogi szpej na cos mi sie przyda i ze w krytycznej sytuacji kolega lub ratownicy beda mieli szanse mi pomoc albo ja i ratownicy bedziemy mieli szanse pomoc koledze.
2) Chcialbym wiedziec co tak naprawde spowodowalo tak tragiczny koniec.

Widzisz - tu juz raczej stwierdzenie niz punkt zaczepienia polemiki, mozesz napisac, ze to kwestia wiary. Spodobala mi sie ta zabawa, wciagnalem sie i po 2 latach przyszedl czas na zrobienie rachunku nadziei matematycznej. W tym rachunku calkuje sie iloczyn prawdopodobienstwa wystapienia zdarzenia i wyniku zmaterializowania sie tego prawdopodobienstwa. Ty sie skoncentrowales na tym pierwszym (w tym watku oczywiscie) a ja na tym drugim. Wyszlo mi, ze uprawiajac ten sport przez najblizsze 20 lat w wymiarze okl 40 dni w roku, zjezdzajac zlebami w Tatrach od dwojkowych - jedynkowe mam juz za soba - przez trojkowe i diabli wiedza jakie jeszcze, robiac wszystkie trasy za Connorem mam minimalne szanse, zeby nie trafic na jakies swinstwo. Paradoksalnie - ukazujac podstepnosc pulapki w Panszczycyi i wklejajac artykuly o psychologii - utwierdziles mnie ww tym przekonaniu.
Sila wiec rzeczy zeby nadzieja wyszla akceptowalna musze skoncentrowac sie takze na konsekwencjach zmaterializowania sie prawdopodobienstwa, ze lawina mnie zlapie. Mimo wszystko ludzie sie wykopuja wzajemnie, wykopuja ich sluzby (jak ostatnio w Szwajcarii). I to tez jest wazny watek ... po cwiczeniach na lawinowce czas znalezienia pojedynczego zasypanego skrocil sie o jakies 30%, cwiczenia grupowe nauczyly nas jak wazne jest zarzadzanie akcja i opanowanie stada "ratownikow" i jak wazny jest dobor wlasciewj lopaty a nawet sondy. No wiec dlatego mnie ten aspekt akurat teraz, akurat w tym watku tak zainteresowal.
Nie zapominajac oczywiscie o regule Pareto - tu malo czasu poswieconego na nauke (kilka, kilkanascie dni) i - umówmy sie - smieszne pieniadze (circa 1500 za szanse na zycie to niedrogo + ew 3000 za ABS) daja wymierne efekty. Na zdanie TOPRu juz sie nie powoluje bo w koncu w dyskusji kazdy sam powinien bronic swoich racji.


KubaR napisał:

(a) Ponieważ mam małą(mniejszą) wiedzę to mogę popełnić błąd a wtedy ABC mi da duże szanse.
Ja proponuję co innego:
(b)Mam ABC bo to jest moja ostatnia deska ratunku jakby niedaj boże coś się stało. Chodzę tak by za wszelką cenę błędu nie popełnić pomimo, że mam małą (mniejszą) wiedzę.
Róznica jest może subtelna ale chodzi mi o to zaakcentowanie oddzielenia jednej decyzji od drugiej.


Moze to i tak mozna odczytac, ale - po raz kolejny - ja caly czas mysle (b)
Oznaczylem dla czytelnosci. Przeciez nie bede tu nikogo przekonywal, ciekaw jestem co bys myslal obserwujac mnie na zywo, chocby ostatnio w Taurach Very Happy

KubaR napisał:

Jak dla mnie nie ma dyskusji, że sprzęt ten jest obowiązkowy. Ale cały czas mi chodzi o akcent ciężkości - mówiąc w stylu prawnym problemem jest sam fakt wypadku lawinowego, a brak ABC jest "okolicznością obciążającą", a nie na odwrót.
wkg napisał:

Co do tego przeciez od dawna panuje powszechny consensus.

Wiesz, że praktycznie pierwszy raz, bezwarunkowo przyznałeś mi w tym względzie. Czyli jednak moja upierdliwość, starego, chorego człowieka na coś się przydaje.


Juz chcialem przeprosic, ze w ferworze nie uczynilem tego wczesniej ale - za twoja rada : P - przejrzalem to co pisalem i natknalem sie na cos o plywaniu bez kola ratunkowego, idiotach ktorzy nadzieje na przezycie pokladaja w sprzecie itd ... no ale moze za malo obrazowo to robilem.
Oczywiscie, ze problemem jest wypadek, problemy nalezy omijac a nie rozwiazywac, ABC da nam nadzieje ale na samym koncu. Tyle, ze tak wielu ludzi sobie tej nadziei nie daje.
Dawno juz napisalem, ze chyba jestesmy blizej niz dalej ale pewnie to jakos umknelo.
Ale oczywiscie sie z tym zgadzam.


KubaR napisał:

A teraz dlaczego tak podkreślam tą różnicę w podejściu. Mając jakieś niewielkie doświadczenie szkoleniowe sposób myślenia ok tórym mówię widziałem wielokrotnie u "młodych". U większości to przechodzi po jakimś czasie, z reguły wymaga to większego otrzaskania. Być może ja reaguję alergicznie ale jeden z tych "młodych" zginął kilka lat temu w lawinie zresztą. Mając ABC.

Kuba


Jasne.
Tyle, ze ja to jestem z tych starszych mlodych ... co roku mowilem corce, ze jak mnie zrobi dziadkiem to kieszonkowe jej nie wzrosnie wiec jeszcze nie dziadek ale .... : )

Tu chyba tez zaobserwowalismy dzialanie internetu ... upor interlokutora spycha na pozycje znacznie bardziej kategoryczne niz by sie chcialo na zywo : )

Pozdrawiam
Witek


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Lawina w Tatrach
Forum Polski Klub SkiTurowy Strona Główna -> Dyskusje-informacje-aktualne warunki
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)  
Strona 8 z 9  
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następny
  
  
 Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu  


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2003 phpBB Group
Theme created by Vjacheslav Trushkin
Regulamin