| marcin-wawa |
| domownik |
|
| |
| Dołączył: 12 Gru 2007 |
| Posty: 858 |
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 14 razy
|
| Skąd: Warszawa |
|
|
 |
|
 |
|
| kwieto napisał: | | ttgunia napisał: | | Stare primusy "kostki" i ich radzieckie kopie, o których była tu już mowa, miały ten genialny patent... |
Radzieckie kopie miały ten feler, że potrafiły bluznąć płomieniem w najmniej oczekiwanym momencie. Wujowi kiedyś spłonęła w ten sposób kurtka... na szczęście tylko kurtka. |
Z kostkami jest taki problem, że parcieją i/lub przepalają się w nich uszczelki, to znich tryskała radość. Trzeba po prostu mieć zapas. A jeżeli chodzi takie bez zapowiedzenia zupełnie i nie uszczelkę, to w nakrętce jest zawór "bezpieczeństwa". Jak ciśnienie w zbiornikujest za wysokie to wypycha iglicę w zaworze i wywala nadmiar sprężonego paliwa poza kuchenkę. Problem w tym, że się ten strumień zapala i mamy własny, mały miotacz ognia.  |
|
nie wszystkie "wielopaliwowe" palą paliwo inne niż benzyna ekstrakcyjna
U mnie paliła tylko gaz (zepsuta fabrycznie pompka do paliwa płynnego). A jeśli tylko gaz, to za 350 zł można kupić dowolną gazową - lekką, mocną, stabilną, cichą, z dokładną regulacją płomienia. Ale to tak dygresyjnie tylko, jeśli ktoś by chciał ten badziew nabywać...